czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 1


Siedziałam przy stoliku, tępo wpatrując się w alkohol w szklance. Co chwila kołysałam szklanym naczyniem by w jakiś sposób odreagować. Byłam zła. Nie, byłam wściekła. Może nie na mojego brata chociaż to co zrobił było okropne, ale na moich rodziców. Dobrze wiedzą, że nie jestem idealna, a wysyłają mnie do świata gwiazd. Do świata Leo. Zrujnuję go przez moje zachowanie. Jestem świadoma, że to co robię jest nie na miejscu, ale nie mogę przestać. To, według rodziców i brata, jest uzależnienie. Ja nazywam to po prostu dobrą zabawą. Odskocznią od nudnego życia. Rajem. Czymś zdecydowanie lepszym od tej szarej rzeczywistości. Niestety moja rodzina nie może tego pojąć. Uważa, że życie jest idealne. Pełne radości, szczęścia. I nie dziwię się im. Tam gdzie mieszkają biedota nie ma wstępu. Nie wiedzą, że właśnie małe dziecko umiera z głodu. Żyją w swoim małym, idealnym świecie. Chociaż od mojego urodzenia filary tego świata powoli się burzą. Nie mam za dużo talentów, ale ten jest jednym z moich atutów. Niszczyć wszystko co idealne.
W nocy nachodzą mnie myśli, że robię źle. Że powinnam zapoznać się z światem mojej rodziny, ale nie potrafię tego dokonać. Bo niestety gdzieś tam w środku mojego skamieniałego serca jest cholerne współczucie.
-Hej mała!- zawołał ktoś za mną, wyrywając mnie z moich przemyśleń. Upiłam łyk whisky po czym powoli odwróciłam się w stronę osoby. Gdy zorientowałam się, że przede mną stoi mój przyjaciel, zapiszczałam z radości. Odłożyłam szklankę i dosłownie wczepiłam się w tors chłopaka.
-Hej Tommo!- odpowiedziałam po czym odsunęłam się od niego. Był jak zwykle wyższy ode mnie. Jego włosy koloru ciemnego brązu sterczały w każda z możliwych stron. Niebieskie oczy tryskały radością, a źrenice były bardzo powiększone.

Już ćpał?

-Stęskniłem się za twoim piskliwym głosem- wymamrotał i usiadł obok mnie. Tommo zdecydowanie miał najbardziej męski głos jaki dotąd słyszałam. Każdy mu to mówił, tak jak każdy mówił, że mój głos jest cholernie irytujący. Jako, że to była jedyna rzecz, w której pokonał mnie brunet, to musiał zaznaczać to na każdym kroku. Ciekawe jakby zareagował gdybym powiedziała mu o koledze Leo. Oh tak przy jego głosie można było się rozpłynąć.
-Też się za tobą stęskniłam- odparłam i posłałam mu szczery uśmiech.
-Co tam u ciebie?- dodałam.
-No nic szczególnego- odparł i zarumienił się. Czyżby? O Boże...
-Czy ty masz?- wyjąkałam, a gdy zauważyłam, że jeszcze bardziej się rumieni była pewna.
-Boże drogi, ty masz cholernego chłopaka!- wrzasnęłam, zwracając uwagę kilku osób koło nas.
-No ten, tak- odparł jąkając się. Jego policzki ponownie zapłonęły szkarłatnym kolorem. Zakryłam twarz dłonią by powstrzymać się od piszczenia. To było coś niesamowitego!
-Gratulacje kochanie!- wrzasnęłam i wtuliłam się w chłopaka. Byłam dumna z niego, że przestał traktować swoich partnerów jak zabawki i związał się z kimś. To znak, że dorasta!
Poczułam czyjąś rękę, klepiącą mnie w ramie. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka. Kogoś mi przypominał tylko nie wiem kogo.
-O Boziu ukochany. Neymar!- usłyszałam pisk Tommo za mną. No tak! Ten kolega Leo z salonu!
-Cześć- powiedział chłopak i podał rękę mojemu przyjacielowi. Ten od razu ją uścisnął. Jego usta się otworzyły, ale zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, przerwałam mu.
-Co ty tu do cholery robisz? Leo cie nasłał?-zapytałam wkurzona.
-Tak. Kazał przeszukać każdy klub. Nie spodziewałem się, że będzie tak łatwo- odparł po czym wyciągnął swój telefon, który okazał się nowiusieńkim modelem iPhon'a. Ale czym tu się dziwić?
-I co zamierzasz powiedzieć mu gdzie jestem by mnie stąd zabrał?- wysyczałam skanując jego długie palce poruszające się po ekranie.
-Nie, zamierzam zatańczyć- odparł obojętnie, chowając telefon to kieszeni. Puścił mi oczko i zniknął w tłumie pijanych osób. Okej. To było dziwne i spodziewałam się, że zadzwoni i naskarży na mnie.

 Nie jest taki zły...

-Więc do cholery masz zamiar mi wytłumaczyć skąd znasz Neymara-cholernie-seksownego-piłkarza?- krzyknął zirytowany Tommo
-Tak więc dzisiaj wyrządziłam malutką scenkę bratu i tak się składa, że on był w salonie- odparłam, przewracając oczami. Odwróciłam się w stronę barmana i kiwnęłam mu by nalał mi drinka Turquoise Margarita.
-Nawet nie wiesz jak bardzo zazdroszczę ci tych przystojnych piłkarzy, których spotykasz- rozmarzył się mój przyjaciel. Wypiłam drinka po czym walnęłam go w rękę.
-Przystopuj. Masz chłopaka, o ile pamiętam- powiedziałam nieco ostrym tonem głosu.
-Idę tańczyć- dodałam i powolnym krokiem skierowałam się na parkiet. Zaczęłam kręcić biodrami w rytm muzyki. Podniosłam ręce totalnie oddając się wewnętrznej potrzebie oderwania się od szarej rzeczywistości otaczającej mnie.Poczułam czyjeś dłonie oraz ciepły oddech otulające moją szyje. Zaczęłam zastanawiać się kim jest ta osoba, ale stwierdziłam, że nie mam podniecających ubrań więc to na pewno Tommo. Odwróciłam się z zamiarem uderzenia go w żebra, ale moja ręka zatrzymała się gdy zdałam sobie sprawę, że to na pewno nie mój przyjaciel.
-Hej- wyszeptał Neymar wprost do mojego ucha, dzięki czemu usłyszałam to. Dj puścił wolną piosenkę więc owinęłam swoje dłonie wokół szyi chłopaka. Zaś ten swoje położył na mojej talii, przyciągając mnie bliżej.
Nie no bo wcześniej dzieliło nas tylko kilka centymetrów, a to za dużo- pomyślałam, mentalnie przewracając oczami. 
-Nie zapędzasz się?- zapytałam, mierząc wzrokiem twarz Neymara.
-Przecież tylko tańczymy- odparł i zaśmiał się.

Ma cudowny śmiech, zaraz co?

-Muszę wracać. Nie chcę by Leo siedział za zabicie mnie- powiedziałam, a śmiech chłopaka ponownie zabrzmiał w moich uszach. Był tak wyraźny jakby muzyka hucząca z głośników w ogóle nie istniała.
-Odwiozę cie- zaproponował. Już miałam zaprotestować, ale jego dłoń owinęła się w okół mojej i pociągnęła w kierunku wyjścia. Nie przeszkadzało mi to, bo Ney torował drogę i nie musiałam dotykać spoconych ciał imprezowiczów.

No i te przyjemne dreszcze.

Wyszliśmy z klubu. Ciepłe powietrze owinęło moją twarz. Nie było czyste, ale na pewno lepsze niż to w pomieszczeniu. Nabrałam go dużo do płuc po czym z ulgą wypuściłam je. Neymar nagle przestał mnie ciągnąc. Popatrzyłam mu przez ramię i zauważyłam, że jesteśmy obok samochodu. Ok. Spodziewałam się typowego "słodkiego" auta, a tu czarny mustang, za którego mogłabym wyjść za mąż.

Dzięki Boże, cholernie mi pomagasz!

Ney otworzył mi drzwi i pomógł mi wejść do środka. Nie to, że kilka drinków wprowadzają mnie w stan specjalnej niezdarności. Po prostu zachował się jak gentleman.
Po kilku minutach znaleźliśmy się pod apartamentem mojego brata. Z westchnieniem zaczęłam otwierać drzwi. Czeka mnie ścięcie...
-Uh, dziękuje za podwózkę- powiedziałam i krzywo uśmiechnęłam się. Albo spróbowałam.
-Nie ma za co. Do następnego razu- odparł Neymar i puścił mi oczko. Na jego ustach znów zagościł uśmiech.
No cholera!
Nieświadomie przygryzłam wargę i zamknęłam drzwi. Dopiero pod drzwiami do mieszkania zdałam sobie sprawę co zrobiła.

Żeby tego nie zauważył!

*
Taaa... Trochę mi zajęło napisanie tego badziewnego rozdziału, no ale nie moja wina, że cholerna sesja się zbliża, ludzie jak na złość muszą wypożyczać duże ilości książek, a moja kochana kuzyneczka poprosiła mi o stworzenie choreografii. Ta, żyć nie umierać.
Do tego wszystkiego dobiłam się prowadzeniem tumblra i tłumaczeniem jakiegoś idiotycznego amerykańskiego serialu. (a grać dalej nie gram...)
Dobra to tyle z mojego jakże nieciekawego życia.
Nie wiem ile macie lat, ale jutro koniec roku szkolnego więc tym, którzy chodzą do szkoły: Udanych wakacji. :) 
Aw no i co myślicie o mundialu? Ja osobiście oglądam wszystkie mecze, które mogę.


MÓJ TUMBLR ZAPRASZAM!

niedziela, 1 czerwca 2014

Wstęp do piekła


Dzwonek do drzwi zabrzmiał, przerywając śmiech przyjaciół.
-Kto to?- zapytał Neymar.
-Um, pójdę zobaczyć- odparł Leo po czym odłożył konsole i podszedł do masywnych drzwi. Popatrzył przez wizjer i wyrwało mu się ciche 'Kurwa'. Obrócił się i popatrzył przerażonym spojrzeniem na swoich przyjaciół.
-Eh, więc to Tes- powiedział i przełknął gulę, która powstała w jego gardle.
-Człowieku serio? Nowa panienka?- zagaił go Gerard.
-Tak właściwie to moja, um siostra- odparł Messi niepewnym tonem głosu.
-Nie zwracajcie uwagi na to co będzie mówić. Jest lekko, um, roztrzęsiona- dodał i otworzył drzwi. Za drewnianą płytą ukazała się całkiem ładna brunetka. Ubrana była w koszulkę 'Rolling Stones'ów', czarne spodnie, które zdecydowanie nie podkreślały jej figury, czarne glany i tego samego koloru kurtkę skórzaną.
-Zabije cie, kurwa- wrzasnęła swoim głosem i zaczęła okładać Leo swoimi małymi piąstkami.
-Jak mogłeś? Siostrze? Kurwa mać przez ciebie straciłam rok!- dalej krzyczała, ale tym razem już nie używała przemocy. Po prostu była już zmęczona.
-Jebany rok życia, bo kurwa zachciało ci się udawać kochanego braciszka- Neymar i Gerard byli nieźle zdziwieni całym zajściem. Patrzyli się z otwartymi ustami na całe zajście.
-Nie rozumiesz, że gdybym tego nie zrobił to zabiłabyś się?- tym razem wrzasnął Leo. Jego przyjaciele nigdy nie widzieli go aż tak złego.
-I dobrze, kurwa- odparła dziewczyna. Odwróciła głowę i dopiero teraz zauważyła dwójkę chłopaków siedzących w salonie. Zirytowała się, że ciągle patrzą na nią.
-Co się kurwa gapicie?- wydarła się, zabrała walizkę i pobiegła w stronę schodów.
Nastała niezręczna chwila ciszy. Każdy z chłopaków analizował co tak właściwie się niedawno stało.
-Ja, um przepraszam za moją siostrę. Ona jest - jest wybuchowa- wreszcie odezwał się Leo.
-Boże to było. Wow. Nigdy nie widziałem dziewczyny, która tak dużo przeklina- powiedział Neymar.
-Ona jest zła, raczej wściekła na mnie- wytłumaczył Messi i usiadł koło przyjaciół.
-O co jej chodzi z tym rokiem, który zmarnowała?- zapytał Gerard.
-Ona, um...
-Nie mów im, kurwa- warknęła dziewczyna do Leo. Stała na schodach i groźnym spojrzeniem mierzyła posturę brata.
-To są moi przyjaciele, powinni wiedzieć- odparł Messi.
-To jest kurwa moje życie więc nie, nie powinni wiedzieć- odgryzła się dziewczyna i zeskoczyła ze schodów. Nie podeszła do mężczyzn siedzących na kanapie tylko zwróciła się do drzwi.
-Gdzie idziesz?- wrzasnął za nią Leo
-Najebać się- odparła brunetka i zniknęła za drzwiami.